Pokazaliśmy na co nas stać
17.05.2023 r. Wiekowianka Wiekowo - GKS Manowo 1:0 (0:0) br. Zawolik Damian
Sklad: Maciejewski Kacper - Kruk Dominik (od 82 min. Szynkowski Grzegorz), Chojnacki Jan, Wieczorek Adrian, Radliński Mikołaj, Sorbian Daniel, Ponurko Mateusz, Pooch Dominik, Zawolik Damian kpt., Stępniak Krzysztof (od 64 min. Bigos Adrian), Lipski Marcin (od 90 min. Szczygieł Piotr)
Rezerwowi: Sobura Zbigniew
Nieobecni: Kowalski Kamil i Szukiełowicz Dominik (praca), Śniedziewski Goran i Gołofit Gabriel (sprawy osobiste)
Żółte kartki: Sorbian Daniel, Radliński Mikołaj i Szynkowski Grzegorz
Spotkanie należało do tych z gatunku, że goście musieli, a my mogliśmy i to było widać na boisku. Cała różnica polegała na tym jak to zrobić. Każdy zespół miał swój plan na to spotkanie i od pierwszych minut starał się go realizować. Wiedzieliśmy, że goście będą atakować, bo wygrana dawała im pierwsze miejsce w tabeli. My potraktowaliśmy ten mecz bardziej ambicjonalnie, bo to była ostatnia szansa na punkty z zespołem wyżej plasującym się w lidze od nas. Była w nas więc pełna mobilizacja, ale nie było strachu. Wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego spotkania z tym zespołem, wiedzieliśmy co będą grać i co jest ich najsilniejszą bronią. Stąd też na boisku od samego początku trwała uporczywa walka, a my wiedzieliśmy, że czas będzie naszym sprzymierzeńcem. Pod warunkiem, że nie popełnimy poważniejszych błędów. Każda upływajaca minuta budowała nasz zespół, który stanowił dzisiaj monolit i wiedział po co wyszedł na boisko. Goście natomiast z każdą minutą tracili swoją pewność siebie, w ich szeregi wkradała się nierwowość i nieporadność. Nie wyglądali na zespół walczący o awans. Czasami jak się bardzo chce, to nic nie wychodzi. Wydarzenia z pierwszej połowy możemy skwitować dwoma momentami. W 25 minucie rzut wolny Dominika Poocha obronił bramkarz gości, a pięć minut później po błędzie Adriana Wieczorka strzał napastnika gości minimalnie minął słupek naszej bramki. Pomni doświadczeń z poprzedniego z meczu z Darłovią w pierwszej połowie skoncentrowani byliśmy na uważnej obronie, ale nie daliśmy się zepchnąć w swoje pole karne. Oba zespoły miały po kilka rzutów rożnych. ale nikt nie wypracował sobie okazji do zdobycia bramki. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie wraz z upływem czasu goście zaczną podejmować ryzyko ataku wiekszą ilością zawodników i w tym upatrywaliśmy swoje szanse. Tak też było, można powiedzieć, że goście byli dzisiaj mocno przewidywalni, a my byliśmy na to przygotowani i wiedzieliśmy co mamy robić. Sygnałem ostrzegawczym dla nich była sytuacja z 62 minuty, kiedy to strzał Marcina Lipskiego obronił ich bramkarz. Dziesięć minut później miała miejsce kluczowa akcja tego meczu. Po wrzucie z atutu piłka dotarła na lewą stronę pola karnego gości do nie pilnowanego Damiana Zawolika, który po przyjęciu piłki klatką piersiową zabawił się z bramkarzem gości i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w okienku jego bramki. Goście nie mający już nic do stracenia rzucili się do odrabiana strat, ale nie bardzo mieli pomysł jak to zrobić. Mieli kilka rzutów rożnych i sytuacyjnych strzałów, ale tu na posterunku był nasz bramkarz, który dzisiaj się czuł znakomicie i bardzo pewnie interweniował, czy wpędzał swoich przeciwników w jeszcze większą frustrację. W 85 minucie powinna była paść dla nas druga bramka, ale Adrian Bigos nie trafił w piłkę mając przed sobą tylko bramkarza gości. Mimo doliczonych pięciu minut wynik nie uległ już zmianie i jak pisał jeden z fanów GKS zespół bez pontecjału ograł prawie już pewnego IV ligowca, kóry miał nam na stojąco zaaplikować pięć bramek. Trzeba zawsze mieć wiele pokory i szacunku dla każdego zawodnika i zespołu, bo sport rządzi się swoimi prawami i dlatego jest piękny. Mecz mimo wysokiej stawki szczególnie dla gości toczył się w przyjaznej i sportowej atmosferze. Szczególnie uznanie i podziękowania dla trenera gości, który od momentu pojawienia się na naszym obiekcie, do jego opuszczenia trzymał klasę i stać go było po meczu na wejście do naszej szatni, pogratulowanie naszym zawodnikom wyniku i dobrego meczu. Niby nic szczególnego, niby tak powinno być zawsze, ale sami wiemy, że coraz częściej bywa inaczej dlatego uważamy, że powinniśmy o tym mówić i pisać. Panie trenerze wierzymy, że wywalczy Pan ze swoim zespołem upragniony awans do IV ligi. Zgoła odnienną postawę zaprezentował Pan Prezes GKS Manowo, który najpierw awanturował się z obsługą meczu nie chcąc zapłacić za bilet, potem domagając się jakiejś faktury i strasząc donosem do US za to, że sprzedajemy bilety, by na koniec nazwać nas wieśniakami. No cóż czasami życie płata figle. a powiedzenie pycha kroczy przed upadkiem ma tu jak najbardziej zastosowanie. Wielkie podziękowania dla wszystkich bez wyjątku naszych zawodników i trenera za dziesiejszą taktykę i jej realizację. Tak trzymać. W sobotę spotkanie u nas z Wrzosem Wrześnica.