Zmiękczanie do przerwy i demolka po przerwie
24.10.2020 r. Wiekowianka Wiekowo - Iskra Kłanino 8:0 (1:0) br. Pooch Dominik i Zawolik Damian po 2, Lipski Marcin, Szynkowski Grzegorz, Szczygieł Piotr, samobójcza po 1
Skład: Markowski Adrian - Wieczorek Adrian (od 55 min. Kowalski Damian), Szczygieł Piotr kpt., Gogół Paweł, Madejek Maksymilian (od 55 min. Kruk Dominik), Sorbian Daniel (od 55 min. Szynkowski Grzegorz), Pooch Dominik, Ponurko Mateusz, Zawolik Damian, Lipski Marcin, Stępniak Krzysztof
Rezerwowi: brak
Nieobecni: Śniadecki Wojciech (studia), Sobura Zbigniew (kontuzja), Woronkowicz Dominik, Pawlicki Tomasz
Żółte kartki: Szczygieł Piotr i Ponurko Mateusz
Mimo, że był to mecz z drużyną z końca tabeli w wyjściowym składzie znaleźli się sami podstawowi zawodnicy, a zmiennicy na ławce rezerwowych nie byli od nich wcale gorsi. Spotkanie rozpoczęliśmy bardzo ostrożnie wiedząc, że to my będziemy musieli kreować grę, co nie za bardzo lubimy, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Goście cofnięci na swojej połowie i schowani za podwójną gardą aktywnie nam przeszkadzali, ale musieli to nadrabiać większym bieganiem. Zespół nasz nie forsował nadmiernego tempa, ale cały czas utrzymując się przy piłce zmuszał gości do bardzo dużego wysiłku fizycznego. Doświadczenie podpowiadało nam, że wcześniej, czy później muszą być z tego pozytywne efekty dla nas. W tym okresie naszym podstawowym zadaniem było nie stracić jakiejś przypadkowej bramki i coś wreszcie strzelić. Udało się to dopiero w 40 minucie, kiedy to po strzale z dystansu w wykonaniu Dominika Poocha piłka po rykoszecie tuż przy słupku wpadła do bramki gości. Druga połowa to już pełna dominacja naszego zespołu, podwyższanie wyniku rozpoczął zdobywca pierwszej bramki Dominik Pooch, który z około 20 metrów dokładnie przymierzył i piłka po raz drugi znalazła drogę do bramki gości. Kilka minut później zespołową akcję wykończył Damian Zawolik i było już pewnym, że zwycięzcą tego meczu może być tylko nasz zespół. Goście musieli zapłacić wysoką cenę za wysiłek z pierwszej połowy, a jedyną niewiadomą były rozmiary ich porażki. Między 61, a 75 minutą kolejno gole zdobywali Marcin Lipski, Grzegorz Szynkowski i obrońca gości. Dzieła dopełnili w 85 i 86 minucie Piotr Szczygieł i ponownie Damian Zawolik, a że nie był dwucyfrówki goście zawdzięczają głównie postawie swojego bramkarza, jak i niezbyt trafnym wyborom naszych zawodników, którzy często chcieli zakończnia akcji bardziej efektownie, zamiast bardziej efektywnie. Można powiedzieć, że wszystko odbyło się zgodnie z planem, ale za tydzień w Sławoborzu trzeba będzie pokazać znacznie więcej by odnieść sukces.