17.08.2019 r. Zefir Wyszewo - Wiekowianka Wiekowo 0:0

Skład: Kapała Marek (od 44 min. Szynkowski Grzegorz) - Kruk Dominik, Szczygieł Piotr kpt., Gogół Paweł, Kowalski Damian, Sorbian Daniel, Sobura Zbigniew, Zawolik Damian (od 26 min. Pooch Dominik), Śniadecki Wojciech (od 70 min. Siarnecki Szymon), Stępniak Krzysztof, Lipski Marcin

Rezerwowi: Ebertowski Michał

Nieobecni: Szmajdziak Łukasz

Żółte kartki: Sorbian Daniel

Czerwone kartki: Grzybak Kazimierz i Szczygieł Piotr

Pomni doświadczeń z meczu sparingowego sprzed dwóch tygodni wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać ze strony gospodarzy i trzeba powiedzieć, że się nie "zawiedliśmy". Za wszelką cenę chcieli oni pokazać swoją wyższość, a że brakowało umijętności to nadrabiali to faulami i niesportowym zachowaniem o czym świadczy otrzymane przez nich "tylko" pięć zółtych kartek. Od samego początku gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Małe boisko powodowało, że strefa ta nawet bez presingu była mocno zagęszczona, a zła nawierzchnia nie sprzyjała grze kombinacyjnej. Gospodarze przyzwyczajeni do takiej sytuacji stosowali proste środki by dostać się pod nasze pole karne. Polegało to na rozgrywaniu piłki przez środkowych obrońców w swojej strefie i długim przerzucie na skrzydła i próbie dośrodkowania w nasze pole karne. Byliśmy na to przygotowani i z reguły kończyło sie to autem lub rzutem rożnym. I wtedy do akcji przystępował Dawid Biergiel, który z obrony biegł albo do wrzutu z autu, albo do rzutu rożnego. Było to wszystko tak czytelnie i tak mało skomplikowane, że nasi zawodnicy nie dali się przez cały mecz ani razu zaskoczyć. Po kwadransie gry animusz gospodarzy nieco opadł i coraz częściej gościliśmy w okolicach ich pola karnego gospodarzy. W 20 minucie po faulu na Wojciechu Śniadeckim właśnie w polu karnym powinien być rzut karny, ale sędzia puścił  tę akcję i od tego momentu stracił kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W 37 minucie po składnej akcji lewą stroną powinniśmy byli objąć prowadzenie, ale strzał Marcina Lipskiego przeszedł obok dalszego słupka. Gospodarze w dalszym cięgu nie przebierali w środkach, a najlepszym tego przykładem było znokautowanie w 40 minucie interwenującego Marka Kapały, który z wykręcownym jak sie później okazało palcem musiał opuścić boiska. Za ten wyczyn nic złego zawodnika gospodarzy nie spotkało, bo sędzia uznał to za przypadkowe zdarzenie. "Przypadkowo" powalić na ziemię Marka to musiało być nie lada wyczynem ze strony napastnika gospodarzy. W tym momencie znaleźlismy się w bardzo trudnej sytuacji, bo na ławce nie mieliśmy rezerwowego bramkarza i ktoś z pola musiał stanąć między słupkami. Zdecydował się na to Marcin Lipski i trzeba powiedzieć, że mimo starań gospodarzy nie dał się zaskoczyć i zachował czyste konto do końca meczu. Od początku drugiej połowy słabnący gospodarze swoje braki nadrabiali faulami, na które przymykał oko sędzia główny. W 56 minucie po kolejnym ostrym faulu Dawida Biergiela kierownik drużyny Kazimierz Grzybak nie wytrzymał i za słowa "trzeba być cymbałem by tak sędziować" wyrzucony został z boiska. Ale od tego momentu zaczęły się pojawiać żółte kartki dla gospodarzy, które nieco ich utemperowały. Ale to Piotr Szczygieł w 82 minucie musiał zejść z boiska po czerwonej kartce za faul, który w najgorszym wypadku powinien go kosztować żółtą kartkę. Podczas całego meczu ze strony gospodarzy było przynajmniej kilka takich zdarzeń, za które nie zostali ukarani kartkami. Mimo przdłużonego o pięć minut czasu grając w osłabieni nie daliśmy się zaskoczyć i do końca dowieźliśmy, patrząc na to co się działo na boisko chyba cenny remis, a graliśmy z wicelidrem rozgrywek z A klasy ubiegłego sezonu. Podsumowując nic nas dzisiaj nie zaskoczyło. Reforma rozgrywek spowodowała, że grać będziemy na dużo gorszych boiska, na których gospodarze nadrabiać będą swoje braki przemocą fizyczną, a poziom gry będzie zdecydowanie niższym. Czym o to w tym wszystkim chodziło?. Za tydzień mecz z kolejnym beniaminkiem LZS Kowalewice i lekko nie będzie.           

FOTO Z MECZU