Porażka w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach.
03.06.2017 r. Lech Czplinek - Wiekowianka Wiekowo 2:1 (2:1) br. Gorgol Mateusz
Skład: Kapała Marek - Krupski Dariusz, Kępka Kamil, Szczygieł Piotr kpt., Szczepaniak Mateusz, Gorgol Mateusz, Rogala Szymon, Balcerek Karol, Tulin Patryk (od 76 min. Kubicki Szymon), Jaworski Patryk (od 73 min. Kowalski Damian), Parus Marcin
Rezerwowi: Szmajdziak Łukasz
Nieobecni: Ratajczyk Bartłomiej, Hliwa Kacper i Wilk Mateusz (kontuzje), Śniadecki Wojciech (pauza po 4 ż.k.), Popławski Robert (grał w juniorach starszych), reszta poza kadrą meczową
Żółte kartki: Kapała Marek i Jaworski Patryk
Dzisiejszy komentarz piszemy celowo z pewnym opóźnieniem by mieć czas na spokojną ocenę tego co się działo wczoraj w Czaplinku. Pozycja obu ekip w tabeli sugerowała, że będzie to bardzo wyrównany pojedynek, w którym o końcowym sukcesie jednej z nich mogą zadecydować detale w ich grze, a także forma arbitrów. Na odprawie przedmeczowej trener przedstawił naszym zawodnikom styl gry przeciwnika i co należy zrobić by maksymalnie utrudnić im życie. Główny reżyser gry Lecha Piotr Kibitlewski dostał opiekuna w postaci Karola Balcerka, który miał za zadanie wyeliminowanie go z kreowania gry gospodarzy. Początek meczu potwierdził słusznośc naszych założeń. Gospodarze pozbawieni lidera nie byli w stanie zagrozić naszej bramce. Mało tego to my w 10 minucie objęliśmy prowadzenie. Na prawiej stronie Marcin Parus uruchomił Karola Balcerka, który próbował przelobować wychodzącego bramkarza. Nie było to jednak zbyt precyzyjne, ale odbita od bramkarza piłka trafiła pod nogi podążającego za akcją Mateusza Gorgola, który płaskim strzałem po ziemii tuż przy słupku umieścił ją w bramce gospodarzy. Upływały kolejne minuty, a obraz gry nie zmieniał się, ale zaczęła się nieco zmieniać postawa sędziego głównego oraz jednego z liniowych. Najdrobniejsze nawet przewinienia naszych zawodników karane były rzutami wolnymi, a każda próba wejścia w pole karne kończyła się podniesioną flagą sędziego liniowego Mirosława G. Odmiennie było w stosunku do zawodników gospodarzy, ich faule niestety nie były zauważane przez arbitrów. Zrozumieliśmy, że musimy zacisnąć zęby i robić swoje, ale też zdawaliśmy sobie sprawę, że wcześniej, czy później musi się coś wydarzyć. Jeżeli stratę bramki w 26 minucie możemy jeszcze uznać za nasz błąd mimo, że Marek Kapała był popychany w polu bramkowym to rzut karny z 36 minuty to już indywidualny wynalazek sędziego liniowego Mirosława G., który mimo, że Dariusz Krupski miał ręce splecione z tyłu i przylegające do ciała uznał to za celowe zagranie piłki ręką i gwałtownie sygnalizował to sędziemu głównemu, który niestety dla nas przyznał mu rację i wskazał na wapno. Trzeba jeszcze dodać, że uderzający piłkę zawodnik gospodarzy był o dwa, może trzy metry od naszego zawodnika. Nasze protesty skończyły się żółtą kartką dla Marka Kapały i prowadzeniem gospodarzy. Od początku drugiej połowy staraliśmy się jak najszybciej doprowadzić do remisu. Najbliżej tego był w 56 minucie Karol Balcerek, ale jego strzał bramkarza przeniósł na poprzeczkę, ale sędzia linowy pokazał na rzut od bramki zamiast rożnego. Gospodarze widząc przychylność sędziów cały czas uciekali się do drobnych fauli, wybijania piłki dalej po odgwizdanych przewinieniach. Na nasze uwagi, że jest to niesportowe zachowanie sędzia główny nie reagował. A czas szybko płynął. Gospodarze w drugiej połowie ani razu nie zagrozili naszej bramce, ale wynik z pierwszej połowy dał im zwycięstwo i utrzymanie się w lidze. My w tym meczu nic wiecej nie mogliśmy zrobić. Z przebiegu gry remis byłby sprawiedliwym wynikiem, ale jak wiemy piłka nożna często nie jest sprawiedliwa.Pewnie ktoś powie, że to żale przegranych, niech i tak będzie, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że często sędziowie swoją postawą mają istotny wpływ na końcowy wynik. No cóż musimy szybko o tym meczu zapomnieć i zapunktować za tydzień u siebie z Koroną Człopa, która u siebie rozdaje punkty, ale na wyjazdach często je odbiera. Musimy się także liczyć z niespodziankami w ostatnich meczach (patrz IV liga), które mogą jeszcze przewrócić dół tabeli. Wygląda na to, że walka o utrzymanie dla części drużyn toczyć się będzie do ostatniej kolejki.